*Oczami Louisa*
Wystrzeliłem spod kołdry jak poparzony i dosłownie sprintem pobiegłem do pokoju Magdy.- Ej śpię z Wami! - Oznajmiłem wskakując między Nialla i jego dziewczynę.
- Louis co ty robisz? - Zapytał Horan.
- Tak coś trzaska, że sam w pokoju spać nie będę!
- Co Ci trzaska?!
- No nie wiem. Chyba burza idzie.
- To nie burza. - Zaśmiał się. - Tylko my.
- Ooo widzę, że chyba Wam przeszkodziłem. Teraz macie problem, bo mi tu z Wami za wygodnie i nie wyjdę.
- No chyba sobie żartujesz? - Powiedział chcąc mnie wygonić, ale niestety bezskutecznie.
Tak więc byli na mnie skazani do rana.
*Oczami Grażynki*
Szłam obudzić Magdę i jej chłopaka na śniadanie. Wiedziałam, że mimo moich zakazów co do tego, żeby razem spali i tak to zrobią, ale to co zobaczyłam po wejściu do pokoju wręcz mnie zszokowało. W łóżku były nie dwie, a trzy osoby.- Wytłumaczy mi ktoś co tu się dzieje?
- O, mamo! No bo wiesz wczoraj w nocy była burza, a Louis boi się burzy więc przyszedł spać z nami.
- Niech pani się nie martwi to nie trwało długo, bo im przeszkodziłem. - Zakomunikował Tomlinson.
- Steeeeeeefffaaaaaan!!
- Co się dzieje marcheweczko?
- Marcheweczko?! Lubię marcheweczki! - Krzyknął brunet.
- Stefan zobacz co tu się wyprawia! - Wskazałam na nich palcem.
- No widzę, leżą sobie i grają w karty. Czy to aż takie złe?
- Karty.... Jakie karty?! Skąd Wy je wzięliście?!
- Nic takiego nie robią, a ty jak zwykle panikujesz.
- Ale ten jeden...
- Louis proszę pani. - Powiedział grzecznie chłopak.
- On mówił, że im przeszkodził!
- No tak przeszkodził nam, bo wygrywałem, a jak przyszedł to musieliśmy zacząć od nowa.- Oznajmił Niall.
- Coś mi tu śmierdzi...
- Wybacz kochanie. Zapomniałem zmienić skarpetek.
Zrezygnowana wyszłam z pokoju, a Ci oszukiści wraz z moim mężem wyszli za mną i siedli do stołu czekając na naleśniki.
~ W TYM SAMYM CZASIE ~
*Oczami Patrycji*
- Zaraz jedziemy do Tesco na zakupy chcecie coś? - Zapytała mama.- Do Tesco?! O ja, to macie tu coś takiego?! Uwielbiam ten sklep! Mogę jechać z Wami?! - Krzyczał uradowany Harry.
- Nie! Ty zostajesz. - Powiedziałam stanowczo.
- No, ale...
- Nie i koniec! Jeszcze Cię ktoś zobaczy.
- No dobrze... To w takim razie ja się idę umyć.
Rodzice w końcu wyszli, a kiedy tylko chłopcy to zauważyli puścili muzykę i zaczęli tańczyć. Najwidoczniej Styles to usłyszał, bo wyskoczył owinięty w pasie ręcznikiem z łazienki i dołączył do nich.
Tak podskakiwał, że w pewnej chwili ręcznik zsunął się z niego na ziemię, a w tym samym czasie mama weszła do domu.
- Zapomniałam port... - Nie zdążyła dokończyć, gdyż oszołomił ją widok Hazzy.
Wzięła portfel i szybko wycofała się w stronę samochodu.
- No to co idziemy gdzieś dzisiaj? - Zapytał po chwili Liam.
- No tak. Poczekajmy na Harrego niech się ubierze, a ja zdzwonię do Magdy i możemy wychodzić.
~ PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ W LESIE ~
- O mój boże! Gdzie my jesteśmy?! Zgubiliśmy się! - Krzyczał Malik. - Co się robiło jak się zgubi? - Mówił pod nosem. - A no tak trzeba się przytulić do drzewa!
Wszyscy oprócz Zayna staliśmy opanowani, bo znaliśmy drogę, a jego nabraliśmy, że nie wiemy gdzie dalej iść. Śmiejąc się pod nosem przyglądaliśmy się całemu zajściu. Po chwili mulat odskoczył od drzewa i zaczął zdejmować z siebie ubrania.
- Mrówwwkiii! Mrówkii mnie oblazły!!! Zdejmijcie je ze mnie!!
Jakieś dwa metry od nas szła starsza pani podpierająca się balkonikiem. Miała na nosie wielkie, grube - niczym denka od musztardy - okulary i przystanęła na chwilę, żeby odpocząć.
- Zboczeniec!! Zboczeniec!! - Zaczęła się nagle wydzierać swoim starczym głosem.
- Ale gdzie? - Zapytał rozebrany do bokserek chłopak.
- Dziewczynko uciekaj! Ja go powstrzymam! - Zwróciła się do Stylesa, po czym zaczęła bić Zayna.
- Znowu to samo? Serio? - Zapytał zrezygnowany Harry.
- Nie martw się dla nas zawsze będziesz męski. Wszyscy jesteśmy męscy. - Oznajmił Louis. - A swoją drogą pożyczysz mi tą maseczkę do twarzy? Tą co pachnie jak kiwi, bo świetnie nawilża cerę.
- Nie ma sprawy, dla Ciebie wszystko.
- Dobra chodźmy już stąd, bo tutejsze babcie chodzące po lesie są niebezpieczne. - Powiedział stanowczo Malik spoglądając podejrzliwie na staruszkę.
*Oczami Magdy*
Przedzierając się przez chaszcze wyszliśmy z lasu i jak to bywa w takich okolicznościach byliśmy cali w bąblach bo mali krwiopijcy nas napadli. Szliśmy w stronę przystanku , a chłopcy - próbując się jakoś zamaskować - założyli kaptury i ciemne okulary.Autobus już przyjechał, a my wszyscy zaczęliśmy wsiadać. Tylko jeden niezorientowany Niall chciał wbiec do pojazdu kiedy drzwi już się zamykały, skutkiem czego było to, że najpierw w nie z całej siły walnął, a potem biegł za autem i krzyczał do kierowcy, żeby ten wpuścił go do środka. Oczywiście niczego nie zauważyliśmy.
*Oczami Nialla*
Biegłem bez wytchnienia, a kiedy byłem już na następnym przystanku zobaczyłem auto, do którego wsiedli prawie wszyscy, którzy tam stali.- O, ten pewnie jedzie do miasta! - Pomyślałem.
Chodząc po całym autobusie w tą i z powrotem i nie widząc nigdzie chłopaków dojechałem na koniec linii. Zdezorientowany i wystraszony zacząłem panikować.
- O nie! Teraz to ja się zgubiłem!. Zastosuję technikę Zayna i przytulę się do drzewa! - Krzyczałem rozglądając się wokoło. - Ale... Ale tu nie ma drzew! Same lampy! I co ja teraz zrobię? Wiem! Zadzwonię do Harrego!
Wybrałem numer i czekałem na sygnał, jednak po chwili odezwała się automatyczna sekretarka.
- No czy on sobie ze mnie robi żarty?! Od kiedy on ma sekretarkę?! - Zbulwersowałem się
- Witam. Oto oficjalny i jedyny numer Harrego Styles'a. Jeśli jesteś fanem - wciśnij jeden.
- Hmmm.. Ciekawe co się stanie? Nigdy tego nie próbowałem.
- Pomyłka.
Łapczywie wciągnąłem powietrze.
- Spokojnie Niall...Spokojnie... - Wypowiedziałem szeptem.
Zadzwoniłem jeszcze raz i znowu to samo.
- Jeśli jesteś fanem - wciśnij jeden.
- Ooo nie, nie ze mną takie numery...
- Jeśli jesteś Zaynem - wciśnij dwa.
- Coo?!
- Jeśli jesteś Liamem - wciśnij trzy. Jeśli jesteś Louisem - wciśnij cztery. Jeśli jesteś Harrym - wciśnij pięć.
- Co za debil dzwoni sam do siebie!? No, nie ważne...
- Jeśli jesteś Niallem wciśnij sześć.
- No w końcu... - Powiedziałem i wcisnąłem klawisz.
- Jeśli chcesz kanapkę - wciśnij jeden.
- Ja się zgubiłem! Nie jestem głodny!
- Jeśli nie wiesz gdzie jesteś - wciśnij dwa.
Zrobiłem jak kazał mi głos w telefonie.
- Podaj swoją lokalizację.
- Fuck! Skoro nie wiem gdzie jestem to jak mam podać swoją lokalizację?! Idiots... Idiots everywhere....
- Jeśli kompletnie nie wiesz gdzie jesteś - wciśnij trzy, a nasz satelita Cię namierzy.
- Nareszcie....
*Oczami Stefana*
Jechałem sobie ulicą, kiedy dostrzegłem siedzącego na krawężniku chłopaka Magdy.- Cześć Niall. Co ty robisz na takim odludziu?
- No wie pan, pomyliłem autobusy i tak jakoś wyszło.
- A gdzie reszta?
- Są już pewnie na mieście. Dzwoniłem do Harrego, ale z jego pocztą to można szału dostać.
- Wsiadaj chłopcze, podwiozę Cię. Nie wiesz może, czy mówili gdzie idą?
- Dziewczyny chciały nam pokazać jakąś Jasną Górę.
- No dobra, wiem gdzie to jest. Zapinaj pasy i jedziemy.
*Oczami Louisa*
Byliśmy w McDonaldzie, a ja stęskniony za Alą postanowiłem napisać do niej list. Opisałem tam wszystko, nawet to, że te darmozjady stojące przy kasie nie chciały mi dać czterech saszetek cukru. No co za tupet!W międzyczasie wysłaliśmy Harrego z Liamem po jedzenie.
*Oczami Harrego*
Dostaliśmy zamówienie, a paragon był krótki..., zbyt krótki...- Liam, czy nie widzisz tutaj czegoś dziwnego?
Brunet wraz ze mną zaczął uważnie przyglądać się kawałkowi papieru.
- No tak! Nie ma Nialla. Gdzie on jest!? - Krzyknąłem.
- Nie wiem. Myślałem, że wsiadł z nami do autobusu!
- Czekaj zadzwonię do niego..... O, wiadomość.
Dostałem esemesa z mojej poczty z namiarami na blondyna.
- Ups, chyba się zgubił... - Powiedziałem. - Dobra dzwonie. And you've got that one thing... - Zacząłem śpiewać piosenkę ze słuchawki, a Payne się na mnie dziwnie spojrzał. - No co?! Wciągnęło mnie.
W końcu usłyszałem głos chłopaka.
- No Niall gdzie ty jesteś?
- Wyobraź sobie, że pojechaliście sobie beze mnie, a potem się zgubiłem! Ale już spoko. Tata Magdy wiezie mnie pod tą Jasną Górę.
*Oczami Nialla*
Dojechałem na miejsce i kiedy zobaczyłem moich przyjaciół nie odzywałem się do nich, by pokazać, że się obraziłem.- Niall co Ci jest? - Zapytała Magda.
- Nie odzywam się do Was! Zostawiliście mnie!
- Oj, już nie przesadzaj. Byliśmy tylko w McDonaldzie.- Odpowiedział Hazza.
- O, i jeszcze do McDonalda sobie poszli. Jak mogliście iść tam beze mnie?!
- Wybacz, uznaliśmy, że jesteś za gruby. - Ciągnął dalej loczek.
- Ja gruby?! Spójrz tam! - Wskazałem palcem na kobietę przechodzącą przez pasy.
- .... No dobra wygrałeś.
Słońce przygrzewało niemiłosiernie, a my szliśmy przez aleje w kapturach i ciemnych okularach, żeby nikt nas nie rozpoznał. Jednak już nie wytrzymaliśmy i zdjęliśmy z siebie bluzy, żeby chociaż na chwile zrobiło się chłodniej. Jednak co się potem okazało to nie był dobry pomysł.
Mijaliśmy pielgrzymkę. Z tego co zauważyłem była tam przeważnie sama młodzież.
- Ej patrzcie One Direction! - Krzyknął jeden z ministrantów przez wielki megafon.
Nikt się nie odwrócił, bo pewnie uznali, że to nie możliwe żebyśmy tu byli.
- Serio odwróćcie się.... - Powtórzył.
W tym momencie całe stado nastolatek rzuciło się biegiem w naszym kierunku. Oczywiście co mogliśmy innego zrobić oprócz ucieczki? Biegliśmy z dziewczynami za ręce - bo nie nadążały - ile sił w nogach, przed siebie.
W około wciąż chodziły gołębie.
- Kevin! - Krzyknął Lou przystając na chwilę.
- Jaki Kevin?! Biegnij jak chcesz żyć! - Również krzyczałem ciągnąc go za sobą.
Wbiegliśmy do pierwszej lepszej uliczki - szczęśliwie gubiąc nasze fanki - a z niej prosto do restauracji, która była na jej końcu. Tam na szczęście była klimatyzacja, więc z powrotem włożyliśmy na siebie bluzy. Tylko niektórzy się na nas dziwnie patrzeli, bo było tam prawie kompletnie ciemno, a my mieliśmy ciemne okulary na nosach. Zamówiliśmy coś do jedzenia i już w spokoju usiedliśmy przy stoliku.
*Oczami Patrycji*
Jadłam swoją szarlotkę z lodami, kiedy zauważyłam, że Hazza ciągle się wierci.
- Harry co ci jest? Znowu Ci bokserki weszły tam gdzie słońce nie dochodzi?- Niee... Musze siku.
- No to idź. Co za problem?
- Ale... Ja się sam boję.
- Co, może jeszcze mam iść z Tobą?
- O świetny pomysł! - Powiedział i zrywając się z krzesła pociągnął mnie w stronę łazienki.
Ciągnąc mnie cały czas za sobą otworzył szare drzwi i byliśmy już...... na dworze? Dopiero kiedy się zamknęły chłopak zorientował się, że wyszliśmy na zewnątrz, a kiedy chcieliśmy wrócić do środka okazało się, że nie ma od naszej strony klamki.
- No przynajmniej nie pada. - Zakomunikował i w tej samej chwili jak na złość lunął deszcz.... z gradem.
Najwyraźniej wcale mu to nie przeszkadzało bo przetrzepał swoje włosy i dalej stał uradowany ciągle moknąc, a ja zupełnie nie wiedziałam z czego on się tak cieszy, kiedy nagle mnie pocałował.
*Oczami Harrego*
To była ta chwila. Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu i w końcu dostałem to co chciałem. To mogłoby trwać wiecznie, gdyby nie to, że w pewnym momencie wyrzucili Nialla i całą resztę z restauracji przez tylne drzwi.
- Za co ?! - Krzyczał blondyn.
- Zjadłeś wszystkie nasze zapasy i jeszcze nie zapłaciłeś. - Mówił jeden z barmanów.
- Ale ja jadam za darmo!
- Niall to jest Polska. Tu twoja czarna karta nie działa. - uświadomił go Liam.
- Ciesz się, że nie wezwaliśmy policji.
- Policji? Do mnie? Czy ty wiesz kim ja jestem?!
- Bardzo głodnym człowiekiem.- Odpowiedział śmiejąc się facet.
- Jestem Naksldj Hjahjash- Chciał powiedzieć, kiedy Zayn zatkał mu twarz.
- Horan weź się przymknij, bo nas jeszcze ktoś rozpozna. - Powiedziałem mu na ucho.
- Jak nie chcecie mieć kłopotów to lepiej zabierzcie stąd kolegę.
- Dobrze, dobrze już idziemy...
Cali mokrzy szliśmy teraz na autobus powrotny do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello!! Jak tam Wam lecą wakacje? ;D Bo nam porostu świetnie. Musimy się Wam pochwalić, że 30.06 byłyśmy w Krakowie na ROOM 94 :P Poznałyśmy tam wielu wspaniałych ludzi i ogólnie było tak faajowo. Jednym słowem wspomnienia będziemy miały wspaniałe.:D
Rozdział dodany późno, bo ja (Klaudia) zaczęłam właśnie praktyki i nie było jak napisać, a jak było trochę czasu to się nie chciało, a teraz jeszcze Ewe odcięli od neta więc jednym słowem dupa blada. Ale ostatecznie dałyśmy radę - jak widać - i mamy nadzieję, że się podoba. ;) Piszcie swoje opinie w komentarzach i podpisujcie się. ;D
10 KOMENTARZY NEXT.
.....................................................................
Ten rozdział dedykujemy naszej wspaniałej Karolinie, która na bieżąco czyta wszystkie nasze notki - za co bardzo jej dziękujemy!
Chcemy Ci również życzyć wszystkiego najlepszego w dniu twoich urodzin! Żyj sto lat i takie tam XD

