poniedziałek, 15 lipca 2013

Część 11 :)

 *Oczami Louisa*
Wystrzeliłem spod kołdry jak poparzony i dosłownie sprintem pobiegłem do pokoju Magdy.
- Ej śpię z Wami! - Oznajmiłem wskakując między Nialla i jego dziewczynę.
- Louis co ty robisz? - Zapytał Horan.
- Tak coś trzaska, że sam w pokoju spać nie będę!
- Co Ci trzaska?!
- No nie wiem. Chyba burza idzie.
- To nie burza. - Zaśmiał się. - Tylko my.
- Ooo widzę, że chyba Wam przeszkodziłem. Teraz macie problem, bo mi tu z Wami za wygodnie i nie wyjdę.
- No chyba sobie żartujesz? - Powiedział chcąc mnie wygonić, ale niestety bezskutecznie.
Tak więc byli na mnie skazani do rana.
*Oczami Grażynki*
Szłam obudzić Magdę i jej chłopaka na śniadanie. Wiedziałam, że mimo moich zakazów co do tego, żeby razem spali i tak to zrobią, ale to co zobaczyłam po wejściu do pokoju wręcz mnie zszokowało. W łóżku były nie dwie, a trzy osoby.
- Wytłumaczy mi ktoś co tu się dzieje?
- O, mamo! No bo wiesz wczoraj w nocy była burza, a Louis boi się burzy więc przyszedł spać z nami.
- Niech pani się nie martwi to nie trwało długo, bo im przeszkodziłem. - Zakomunikował Tomlinson.
- Steeeeeeefffaaaaaan!!
- Co się dzieje marcheweczko?
- Marcheweczko?! Lubię marcheweczki! - Krzyknął brunet.
- Stefan zobacz co tu się wyprawia! - Wskazałam na nich palcem.
- No widzę, leżą sobie i grają w karty. Czy to aż takie złe?
- Karty.... Jakie karty?! Skąd Wy je wzięliście?!
- Nic takiego nie robią, a ty jak zwykle panikujesz.
- Ale ten jeden...
- Louis proszę pani. - Powiedział grzecznie chłopak.
- On mówił, że im przeszkodził!
- No tak przeszkodził nam, bo wygrywałem, a jak przyszedł to musieliśmy zacząć od nowa.- Oznajmił Niall.
- Coś mi tu śmierdzi...
- Wybacz kochanie. Zapomniałem zmienić skarpetek.
Zrezygnowana wyszłam z pokoju, a Ci oszukiści wraz z moim mężem wyszli za mną i siedli do stołu czekając na naleśniki.

~ W TYM SAMYM CZASIE ~

*Oczami Patrycji*
- Zaraz jedziemy do Tesco na zakupy chcecie coś? - Zapytała mama.
- Do Tesco?! O ja, to macie tu coś takiego?! Uwielbiam ten sklep! Mogę jechać z Wami?! - Krzyczał uradowany Harry.
- Nie! Ty zostajesz. - Powiedziałam stanowczo.
- No, ale...
- Nie i koniec! Jeszcze Cię ktoś zobaczy.
- No dobrze... To w takim razie ja się idę umyć.
Rodzice w końcu wyszli, a kiedy tylko chłopcy to zauważyli puścili muzykę i zaczęli tańczyć. Najwidoczniej Styles to usłyszał, bo wyskoczył owinięty w pasie ręcznikiem z łazienki i dołączył do nich.
Tak podskakiwał, że w pewnej chwili ręcznik zsunął się z niego na ziemię, a w tym samym czasie mama weszła do domu.
- Zapomniałam port... - Nie zdążyła dokończyć, gdyż oszołomił ją widok Hazzy.
Wzięła portfel i szybko wycofała się w stronę samochodu.
- No to co idziemy gdzieś dzisiaj? - Zapytał po chwili Liam.
- No tak. Poczekajmy na Harrego niech się ubierze, a ja zdzwonię do Magdy i możemy wychodzić.

~ PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ W LESIE ~

- O mój boże! Gdzie my jesteśmy?! Zgubiliśmy się! - Krzyczał Malik. -  Co się robiło jak się zgubi? - Mówił pod nosem. - A no tak trzeba się przytulić do drzewa!
Wszyscy oprócz Zayna staliśmy opanowani, bo znaliśmy drogę, a jego nabraliśmy, że nie wiemy gdzie dalej iść. Śmiejąc się pod nosem przyglądaliśmy się całemu zajściu. Po chwili mulat odskoczył od drzewa i zaczął zdejmować z siebie ubrania.
- Mrówwwkiii! Mrówkii mnie oblazły!!! Zdejmijcie je ze mnie!!
Jakieś dwa metry od nas szła starsza pani podpierająca się balkonikiem. Miała na nosie wielkie, grube - niczym denka od musztardy - okulary i przystanęła na chwilę, żeby odpocząć.
- Zboczeniec!! Zboczeniec!! - Zaczęła się nagle wydzierać swoim starczym głosem.
- Ale gdzie? - Zapytał rozebrany do bokserek chłopak.
- Dziewczynko uciekaj! Ja go powstrzymam! - Zwróciła się do Stylesa, po czym zaczęła bić Zayna.
- Znowu to samo? Serio? - Zapytał zrezygnowany Harry.
- Nie martw się dla nas zawsze będziesz męski. Wszyscy jesteśmy męscy. - Oznajmił Louis. - A swoją drogą pożyczysz mi tą maseczkę do twarzy? Tą co pachnie jak kiwi, bo świetnie nawilża cerę.
- Nie ma sprawy, dla Ciebie wszystko.
- Dobra chodźmy już stąd, bo tutejsze babcie chodzące po lesie są niebezpieczne. - Powiedział stanowczo Malik spoglądając podejrzliwie na staruszkę.
*Oczami Magdy*
Przedzierając się przez chaszcze wyszliśmy z lasu i jak to bywa w takich okolicznościach byliśmy cali w bąblach bo mali krwiopijcy nas napadli. Szliśmy w stronę przystanku , a chłopcy - próbując się jakoś zamaskować - założyli kaptury i ciemne okulary.
Autobus już przyjechał, a my wszyscy zaczęliśmy wsiadać. Tylko jeden niezorientowany Niall chciał wbiec do pojazdu kiedy drzwi już się zamykały, skutkiem czego było to, że najpierw w nie z całej siły walnął, a potem biegł za autem i krzyczał do kierowcy, żeby ten wpuścił go do środka. Oczywiście niczego nie zauważyliśmy.
*Oczami Nialla*
Biegłem bez wytchnienia, a kiedy byłem już na następnym przystanku zobaczyłem auto, do którego wsiedli prawie wszyscy, którzy tam stali.
- O, ten pewnie jedzie do miasta! - Pomyślałem.
Chodząc po całym autobusie w tą i z powrotem i nie widząc nigdzie chłopaków dojechałem na koniec linii. Zdezorientowany i wystraszony zacząłem panikować.
- O nie! Teraz to ja się zgubiłem!. Zastosuję technikę Zayna i przytulę się do drzewa! - Krzyczałem rozglądając się wokoło. - Ale... Ale tu nie ma drzew! Same lampy! I co ja teraz zrobię? Wiem! Zadzwonię do Harrego!
Wybrałem numer i czekałem na sygnał, jednak po chwili odezwała się automatyczna sekretarka.
- No czy on sobie ze mnie robi żarty?! Od kiedy on ma sekretarkę?! - Zbulwersowałem się
- Witam. Oto oficjalny i jedyny numer Harrego Styles'a. Jeśli jesteś fanem - wciśnij jeden.
- Hmmm.. Ciekawe co się stanie? Nigdy tego nie próbowałem.
- Pomyłka.
Łapczywie wciągnąłem powietrze.
- Spokojnie Niall...Spokojnie... - Wypowiedziałem szeptem.
Zadzwoniłem jeszcze raz i znowu to samo.
- Jeśli jesteś fanem - wciśnij jeden.
- Ooo nie, nie ze mną takie numery...
- Jeśli jesteś Zaynem - wciśnij dwa.
- Coo?!
- Jeśli jesteś Liamem - wciśnij trzy. Jeśli jesteś Louisem - wciśnij cztery. Jeśli jesteś Harrym - wciśnij pięć.
- Co za debil dzwoni sam do siebie!? No, nie ważne...
- Jeśli jesteś Niallem wciśnij sześć.
- No w końcu... - Powiedziałem i wcisnąłem klawisz.
- Jeśli chcesz kanapkę - wciśnij jeden.
- Ja się zgubiłem! Nie jestem głodny!
- Jeśli nie wiesz gdzie jesteś - wciśnij dwa.
Zrobiłem jak kazał mi głos w telefonie.
- Podaj swoją lokalizację.
- Fuck! Skoro nie wiem gdzie jestem to jak mam podać swoją lokalizację?! Idiots... Idiots everywhere....
- Jeśli kompletnie nie wiesz gdzie jesteś - wciśnij trzy, a nasz satelita Cię namierzy.
- Nareszcie....
*Oczami Stefana*
 Jechałem sobie ulicą, kiedy dostrzegłem siedzącego na krawężniku chłopaka Magdy.
- Cześć Niall. Co ty robisz na takim odludziu?
- No wie pan, pomyliłem autobusy i tak jakoś wyszło.
- A gdzie reszta?
- Są już pewnie na mieście. Dzwoniłem do Harrego, ale z jego pocztą to można szału dostać.
- Wsiadaj chłopcze, podwiozę Cię. Nie wiesz może, czy mówili gdzie idą?
- Dziewczyny chciały nam pokazać jakąś Jasną Górę.
- No dobra, wiem gdzie to jest. Zapinaj pasy i jedziemy.
*Oczami Louisa*
Byliśmy w McDonaldzie, a ja stęskniony za Alą postanowiłem napisać do niej list. Opisałem tam wszystko, nawet to, że te darmozjady stojące przy kasie nie chciały mi dać czterech saszetek cukru. No co za tupet!
W międzyczasie wysłaliśmy Harrego z Liamem po jedzenie.
*Oczami Harrego*
Dostaliśmy zamówienie, a paragon był krótki..., zbyt krótki...
- Liam, czy nie widzisz tutaj czegoś dziwnego?
Brunet wraz ze mną zaczął uważnie przyglądać się kawałkowi papieru.
- No tak! Nie ma Nialla. Gdzie on jest!? - Krzyknąłem.
- Nie wiem. Myślałem, że wsiadł z nami do autobusu!
- Czekaj zadzwonię do niego..... O, wiadomość.
Dostałem esemesa z mojej poczty z namiarami na blondyna.
- Ups, chyba się zgubił... - Powiedziałem. - Dobra dzwonie. And you've got that one thing... - Zacząłem śpiewać piosenkę ze słuchawki, a Payne się na mnie dziwnie spojrzał. - No co?! Wciągnęło mnie.
W końcu usłyszałem głos chłopaka.
- No Niall gdzie ty jesteś?
- Wyobraź sobie, że pojechaliście sobie beze mnie, a potem się zgubiłem! Ale już spoko. Tata Magdy wiezie mnie pod tą Jasną Górę.
*Oczami Nialla*
Dojechałem na miejsce i kiedy zobaczyłem moich przyjaciół nie odzywałem się do nich, by pokazać, że się obraziłem.
- Niall co Ci jest? - Zapytała Magda.
- Nie odzywam się do Was! Zostawiliście mnie!
- Oj, już nie przesadzaj. Byliśmy tylko w McDonaldzie.- Odpowiedział Hazza.
- O, i jeszcze do McDonalda sobie poszli. Jak mogliście iść tam beze mnie?!
- Wybacz, uznaliśmy, że jesteś za gruby. - Ciągnął dalej loczek.
- Ja gruby?! Spójrz tam! - Wskazałem palcem na kobietę przechodzącą przez pasy.
- .... No dobra wygrałeś.
Słońce przygrzewało niemiłosiernie, a my szliśmy przez aleje w kapturach i ciemnych okularach, żeby nikt nas nie rozpoznał. Jednak już nie wytrzymaliśmy i zdjęliśmy z siebie bluzy, żeby chociaż na chwile zrobiło się chłodniej. Jednak co się potem okazało to nie był dobry pomysł.
Mijaliśmy pielgrzymkę. Z tego co zauważyłem była tam przeważnie sama młodzież.
- Ej patrzcie One Direction! - Krzyknął jeden z ministrantów przez wielki megafon.
 Nikt się nie odwrócił, bo pewnie uznali, że to nie możliwe żebyśmy tu byli.
- Serio odwróćcie się.... - Powtórzył.
W tym momencie całe stado nastolatek rzuciło się biegiem w naszym kierunku. Oczywiście co mogliśmy innego zrobić oprócz ucieczki? Biegliśmy z dziewczynami za ręce - bo nie nadążały - ile sił w nogach, przed siebie.
W około wciąż chodziły gołębie.
- Kevin! - Krzyknął Lou przystając na chwilę.
- Jaki Kevin?! Biegnij jak chcesz żyć! - Również krzyczałem ciągnąc go za sobą.
Wbiegliśmy do pierwszej lepszej uliczki - szczęśliwie gubiąc nasze fanki - a z niej prosto do restauracji, która była na jej końcu. Tam na szczęście była klimatyzacja, więc z powrotem włożyliśmy na siebie bluzy. Tylko niektórzy się na nas dziwnie patrzeli, bo było tam prawie kompletnie ciemno, a my mieliśmy ciemne okulary na nosach. Zamówiliśmy coś do jedzenia i już w spokoju usiedliśmy przy stoliku. 
*Oczami Patrycji*
Jadłam swoją szarlotkę z lodami, kiedy zauważyłam, że Hazza ciągle się wierci.
- Harry co ci jest? Znowu Ci bokserki weszły tam gdzie słońce nie dochodzi?
- Niee... Musze siku.
- No to idź. Co za problem?
- Ale... Ja się sam boję.
- Co, może jeszcze mam iść z Tobą?
- O świetny pomysł! - Powiedział i zrywając się z krzesła pociągnął mnie w stronę łazienki.
Ciągnąc mnie cały czas za sobą otworzył szare drzwi i byliśmy już...... na dworze? Dopiero kiedy się zamknęły chłopak zorientował się, że wyszliśmy na zewnątrz, a kiedy chcieliśmy wrócić do środka okazało się, że nie ma od naszej strony klamki.
- No przynajmniej nie pada. - Zakomunikował i w tej samej chwili jak na złość lunął deszcz.... z gradem.
Najwyraźniej wcale mu to nie przeszkadzało bo przetrzepał swoje włosy i dalej stał uradowany ciągle moknąc, a ja zupełnie nie wiedziałam z czego on się tak cieszy, kiedy nagle mnie pocałował.
*Oczami Harrego*
To była ta chwila. Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu i w końcu dostałem to co chciałem. To mogłoby trwać wiecznie, gdyby nie to, że w pewnym momencie wyrzucili Nialla i całą resztę z restauracji przez tylne drzwi.
- Za co ?! - Krzyczał blondyn.
- Zjadłeś wszystkie nasze zapasy i jeszcze nie zapłaciłeś. - Mówił jeden z barmanów.
- Ale ja jadam za darmo!
- Niall to jest Polska. Tu twoja czarna karta nie działa. - uświadomił go Liam.
- Ciesz się, że nie wezwaliśmy policji.
- Policji? Do mnie? Czy ty wiesz kim ja jestem?!
- Bardzo głodnym człowiekiem.- Odpowiedział śmiejąc się facet.
- Jestem Naksldj Hjahjash- Chciał powiedzieć, kiedy Zayn zatkał mu twarz.
- Horan weź się przymknij, bo nas jeszcze ktoś rozpozna. - Powiedziałem mu na ucho.
- Jak nie chcecie mieć kłopotów to lepiej zabierzcie stąd kolegę.
- Dobrze, dobrze już idziemy...
Cali mokrzy szliśmy teraz na autobus powrotny do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello!! Jak tam Wam lecą wakacje? ;D Bo nam porostu świetnie. Musimy się Wam pochwalić, że 30.06 byłyśmy w Krakowie na ROOM 94 :P Poznałyśmy tam wielu wspaniałych ludzi i ogólnie było tak faajowo. Jednym słowem wspomnienia będziemy miały wspaniałe.:D
Rozdział dodany późno, bo ja (Klaudia) zaczęłam właśnie praktyki i nie było jak napisać, a jak było trochę czasu to się nie chciało, a teraz jeszcze Ewe odcięli od neta więc jednym słowem dupa blada. Ale ostatecznie dałyśmy radę - jak widać - i mamy nadzieję, że się podoba. ;) Piszcie swoje opinie w komentarzach i podpisujcie się. ;D
10 KOMENTARZY NEXT.
.....................................................................
Ten rozdział dedykujemy naszej wspaniałej Karolinie, która na bieżąco czyta wszystkie nasze notki - za co bardzo jej dziękujemy!
Chcemy Ci również życzyć wszystkiego najlepszego w dniu twoich urodzin! Żyj sto lat i takie tam XD

4 komentarze:

  1. Aww genialnie dobrane gify i wogóle sweet ^_^ i oby tak dalej :) - @maybee_someday

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, Kocham, Kocham ♥ Zapraszam do Mnie: love-at-frist-sight1.blogspot.com
    Miło by było jak byś skomentowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre sceny odebrałem jako dwu znaczne, czyli chyba jestem zdrowy. A ma ktoś numer do Harrego jakbym się zgubił? ?? Ogólnie super x9999999 . ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak gdzieś w połowie poryczałam się ze śmiechu, bo jak zawsze przeszłyście same siebie :)
    Dziękuję za dedykacje i za życzenia, jakie to słodkie :* Normalnie, jakby samo 1D mi je składało :D

    OdpowiedzUsuń